Autor Wiadomość
Maggus
PostWysłany: Sob 19:30, 01 Wrz 2007    Temat postu:

Do mnie jakoś takie "ble, ble, ble", czyli wodolejstwo nie przemawia. Jak coś chcesz odemnie to pisz krótko i zwięźle. Co prawda lubię humor abstrakcyjny wręcz absurdalny, ale przyznam szczerze, że nie wiem o co Ci chodzi.
Gregorius
PostWysłany: Sob 15:29, 11 Sie 2007    Temat postu:

Hm. Możesz powtórzyć o co się pytasz Maggusie? Bo poza... trzema błędami, no może czterema post jest skonstruowany ok: miałem na myśli "absurdalny" a nie "absolutny";
Po kropce po wyrazie "odpowiedź" powinienem zrobić pauzę i napisać "bo" z dużej litery;
W tym samym zdaniu, gdzie znajduje się mój ortograf powinienem raczej zlikwidować słowa "na nie";
Nie wiem czy "panta rhei" jest dobrą sentencją ilustrującą powyższe zagadnienie... ale może jednak... . Poza tym nie widzę błędów. To o rezonansie magnetycznym- miałem na myśli, że kiedy ktoś odczuwa sympatię lub antypatię to jest to widoczne na ekranie tegoż urządzenia jako wzmożona aktywność pewnych obszarów mózgu... to był żart o tym z mojoj strony w poprz. poście... .
Maggus
PostWysłany: Pią 15:05, 10 Sie 2007    Temat postu:

???
Gregorius
PostWysłany: Czw 16:45, 09 Sie 2007    Temat postu:

Co do humoru, to masz rację, tak ten absolutny humor jest teraz wszędzie, ale! już niedługo przyśpieszone wybory i... może będzie jeszcze zabawniej?
Ale co do pytania: jajko, czy kura, nie zgadzam się z Tobą... to pytanie jest absolutnie prawidłowe i można na nie udzielić jedynej słusznej odpowiedzi jaką jest dowolna odpowiedź. bo to czy się podoba jest zależne od gustów (o których podobno się nie dyskutuje... ale tam!) i odpowiedź na nie ma wymiar absolutnie realny, co można udowodnić nawet przy pomocy rezonansu magnetycznego mózgu Smile Ale inaczej jest z pytaniem "czy coś jest dobre czy złe". Na to pytanie nie ma odpowiedzi. A dlaczego? Bo to wynika z gustów... nic nie jest dobre ani złe... nie jest to wszak pytanie z kategorii "jajo czy kura" ale również należy do pytań na które nie ma żadnej odpowiedzi... "Panta rhei", wszystko płynie... Przy czym, jeśli ktoś chciałby filozofować, zaznaczam że mówię o obiektach konsumpcyjnych... a i w tej kategorii znajdują się pewne wyjątki, jak w niemalże wszystkim...
Maggus
PostWysłany: Czw 16:36, 09 Sie 2007    Temat postu:

Podoba - nie podoba jest jak z pytaniem co było pierwsze jajko czy kura.Po prostu, żeby dobrze się bawić przy lekturze Pratchetta, trzeba samemu dysponować nieprzeciętnym poczuciem humoru. Sam nieraz dopiero za drugim razem, a nieraz i za trzecim przeczytaniem "łapię" ten specyficzny smaczek doskonałego humoru rodem ze Świata Dysku. A coraz częściej ten specyficzny humor gości w naszym "rzeczywistym" świecie.
Gregorius
PostWysłany: Śro 19:21, 08 Sie 2007    Temat postu:

Ech... będę polemizował- jestem pewny, że kolega Maggus, jako że wygląda mi na speca w dziedzinie pratchettologii, która jak mało która "nauka" stworzona z analizy dzieł pisarza, było nie było, rozrywkowego, zawiera taką barwną zbitkę różnych dziedzin nauki, co jest widoczne doskonale po przeczytaniu kilku tytułów. Mamy więc- ujęcie brytyjskiego (jak sądzę, o ile nie ogólnoświatowego) społeczeństwa w krzywym zwierciadle, krytykę poglądów jakichkolwiek, większość reprezentuje, jak sądzę, zdanie autora (u Sapkowskiego zdarza się podobna tendencja, przykład: "zabijcie nie, dobijcie, proszęęęęęęę.... Nie mogę-rzekł Rusty- tak się składa, że jestem lekarzem i nie mogę" cytat z pamięci) i ogólny wyraz przemyśleń autora o świcie okraszony sporą dawką świeżego i świetnego humoru... (dygresja- jak ktoś czytał o kolegach policjanta z Ankh-Morpork- Wizytuja. Kolega nazywał się Powal, zainteresowani wiedzą dlaczego- to mnie się zdarzyło że roznosząc ulotki trafiłem do klatki gdzie mieszka osoba o nazwisku Nawracaj- ciekawe, ciekawe...) Jednak WSZYSTKO, co chociaż w pewnym stopniu konsumpcyjne na tej planecie można rozpatrywać w kategorii lepsze/gorsze, a to wynika z tak prozaicznych faktów, jak styl literacki i poziom humoru. Nawet Terry`emu mógł zdarzyć się gorszy dzień i poziom stylistyczny powieści nie jest tak wysoki, jak byśmy się tego mogli spodziewać. Albo fabuła. Są tomy, w których jest ona przesadzona i czasem wręcz wydaje się tak rozstrzelona że przestaje trzymać się kupy... za przeproszeniem. Tak było IMO przy "Wiedźmikołaju". Więc pytanie "która książka Pratchetta podoba się najbardziej" jest w pełni właściwe i sensowne o czym dobitnie świadczy fakt, że Eol był w stanie podać na nie odpowiedź... a co do tego że Pratchett stwarza faktycznie cały świat, też jestem przekonany, mimo że przeczytałem tylko trzy tytuły... ale na przykład ktoś może woli czytać o Susan i Śmierci czy Wiedźmach niż o Rincewindzie czy Straży A-M...
A co do zapewnienia kolegi o przyszłej działalności to gorąco zachęcam, gdyż może i ja coś skorzystam i wrócę do działu fantasy naszej biblioteki ( na razie czytam "Ucztę" Platona- ale to nawet nie jest tak dalekie od Pratchetta jak można byłoby myśleć) w poszukiwaniu kolejnych biletów w podróż do Świata Dysku...

PS. Mogłem w paru miejscach zamieszać... gomenasai!
Maggus
PostWysłany: Sob 11:11, 28 Lip 2007    Temat postu:

No wreście jestem w domu Very Happy
Zastanawiam się nad tym czy wogóle można rozpatrywać twórczość Pratchetta w kategorii "która książka jest najlepsza?"
Moim skromnym zdaniem, patrząc na mapę Świata Dysku można zauważyć, że wszystkie książki opisujące różne, z pozoru, miejsca i wydarzenia tak na prawdę łączą się w nierozerwalną całość. Stanowią doskonałą całość opisującą cały Świat Dysku z jego specyficzną filozofią. Moim zdaniem trzeba czytać po kolei, ponieważ autor powoli wprowadza nas w niuanse filozofi dysku i ewolucję ich bohaterów. Czytając na "wyrywki" dużo tracimy z uroku tych książek, ponieważ każda stanowi jakby swoistą kontynuację poprzednich.
Za trochę, jak czas pozwoli, napiszę w skrócie o fizycznej budowie Świata Dysku oraz o jeg o oktarynowej magii.
Hisio
PostWysłany: Pią 20:32, 27 Lip 2007    Temat postu:

No cóż, póki co to przeczytałem tylko "Kolor Magii". No i niezbyt się mogę wypowiedzieć o innych, ale napewno będzie to książka w której występuje śmierć... Gość jest the best(albo the beast Smile ) Póki co to czytam "Ogniem i mieczem", ale jak skończę to się biore za książki Pratchetta...
Eol
PostWysłany: Pią 18:23, 27 Lip 2007    Temat postu: Która książka Terrego Prachetta jest najlepsza?

Znane mi książki Prachetta to :
- Kolor Magii
- Blask Fantastyczny
- Równoumagicznienie
- Trzy Wiedźmy
- Panowie i Damy
- Wiedźmikołaj
- Piramidy
- Straż! Straż!
- Eryk
- Kosiarz
- pomniejsze Bóstwa
- Zbrojni
- Maskarada
- Ostatni Bohater

Musze przyznać że nie jestem wielkim fanem Terrego, i przyznam że wole książki Tolkiena...Ale Pratchett w swoich książkach zawiera Coś co pozwala na czytanie książki z zapartym tchem... Można się z niektórych sytuacji śmiać do rozpuku, jednak autor nie przesadza i nie robi z książki jakiejś sielanki Wink Trzyma fabułę.

...Ale która książka Prachetta wg Was jest najlepsza?

- Moim skromnym zdaniem Ostatni Bohater....

Powered by phpBB © 2001 phpBB Group